"Nic nie trwa wiecznie". Taki tytuł powinna nosić owa relacja z dzisiejszego spotkania.
Pogoda oraz mecz stanowiły ewidentny przykład symbiozy i współzależności, a że aura była beznadziejna nie mogliśmy oczekiwać czegoś więcej od zmagań zawodników obu drużyn.
Nasza drużyna od pierwszego gwizdka starała się nie podeptać szlachetnego gatunku trawy na płycie stadionu w Zdziarcu i grała na stojąco.
Zaistniałą sytuacje chciała wykorzystać drużyna Dulczy Małej, która nie miała takiego respectu dla wyżej wymienionej rośliny z rodziny wiechlinowatych (relacje bawią i uczą!).
Przeciwnicy zamknęli nas w obrębie własnej połowy, a ową magiczną granicę przekraczaliśmy tylko i wyłącznie po wybiciach piłki przez Mariusza Klapę.
Nastroje kibiców były równie entuzjastyczne co podejście każdego 3-latka do uczęszczania do kościoła.
Marazm trwał do 27 minuty.
Wtedy to po błędzie w defensywie Łukasza Giży oraz nieudolnym wybiciu piłki przez naszego obrońce futbolówka trafiła wprost pod nogi napastnika Dulczy Małej, który pokonał Mariusza Klapę nie mającego nic do powiedzenia przy owym strzale. 0:1
Zimny prysznic zazwyczaj działa pozytywnie na organizm, który staje się bardziej rześki (tak, to poprawne słowo) oraz pobudzony. Nic bardziej mylnego!
Po utraconej bramce nasi zawodnicy stali niczym (nawet o tym nie myślcie świntuchy!) posąg św. Kingi w kopalni w Wieliczce...
To, że nasi przeciwnicy nie zdobyli bramki dającej im wyższe prowadzenie zawdzięczamy chyba tylko i wyłącznie szczęściu i opatrzności gdyż nie wszystko można racjonalnie wytłumaczyć.
Styl gry przypominał tiki-takę z poprzednich sezonów. Mocna piła w przód na Tomka. Pojawił się jeden aspekt, którego nie sposób było nie dostrzec. Tomek z powodu kontuzji nie grał w meczu.
Taktyka legła w gruzach.
Gdy sędzia zagwizdał ostatni raz w pierwszej połowie zwiastując przerwę wszyscy odetchnęli z ulgą.
Zawodnicy ze zmęczenia zaś kibice z zadowolenia, że w drugiej połowie może być tylko lepiej bo regres poziomu widowiska nie był możliwy.
Druga połowa rozpoczęła się od ożywienia publiczności gdyż na boisko wszedł Joker wymieniony nawet w przedmeczowej zapowiedzi - Krystian Jasina. Każdy jego kontakt z piłką powodował okrzyki, które były mniej lub bardziej pozytywne. Jednak trzeba przyznać, że starał się robić co w jego mocy aby odmienić obraz meczu.
Po przerwie nasza drużyna grała już lepiej i szybciej. Winnego tego zajścia upatruje w Adrianie Wiatrze, który wykazywał chęci i zapał do gry na lewej stronie wyróżniając się spośród pozostałych zawodników.
Najlepsze nasze sytuacje to paradoksalnie stałe fragmenty gry. Strzał Konrada Kużdżała w 75 minucie z rzutu wolnego sparował bramkarz na poprzeczkę zaś uderzenie Patryka Cichonia gdyby było mocniejsze mogłoby spowodować problemy w interwencji bramkarza Dulczy Małej.
W 80 minucie dobrym strzałem na bramkę popisał się Krystian Jasina jednak nie sprawił on żadnych trudności golkiperowi przeciwników.
Wynik do końca meczu się nie zmienił. 0:1
Myślę, że sam wynik nie boli tak bardzo jak styl, w którym nasza drużyna przegrała. Myślę, że to odzwierciedla jak wiele dla pozostałych oznacza obecność na boisku Tomasza Bednarza czy Łukasza Jajego.
Wynik jest adekwatny do tego co prezentowały oba zespoły i trzeba pochylić głowę i powiedzieć wprost, że wygrała drużyna lepsza i lepiej przygotowana do tego meczu.
Miejmy nadzieję, że za tydzień powróci zespół i nie będziemy musieli oglądać łapanki w postaci zawodników, którzy nie rozumieją się na boisku i grają tylko i wyłącznie pod siebie.
Mariusz Klapa - gdyby nie jego interwencje wynik meczu byłby mniej pozytywny. Poniżej pewnego poziomu nie schodzi.
Adam Bajor - dobry występ, kilka błędów, które nie miały większych konsekwencji.
Łukasz Giża - bardzo solidnie zwłaszcza w drugiej połowie.
Janusz Kawa - nie boi się wsadzić głowy tam, gdzie niejeden bałby się wsadzić nogę.
Krzysztof Pęczek - żadnych zastrzeżeń. Doświadczenie robi swoje. 10/10.
Dominik Żytniak - udowodnił, że lepiej czuje się na boku defensywy aniżeli pomocy.
Konrad Kużdżał - biegał, próbował ale nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów. Najbliższy zdobycia bramki
Mariusz Kryczka - nie można powiedzieć nic złego ale również niewiele dobrego.
Adrian Wiatr - szarpał i atakował zwłaszcza w drugiej połowie. Brawa za chęci i serce do walki. Najlepszy w ofensywie.
Ernest Torba - niewidoczny aczkolwiek nie otrzymywał praktycznie żadnych podań. Atak to nie jego domena.
Dariusz Śpiewak - pokładano w nim chyba największą nadzieje ale to nie był jego dzień
Rezerwowi :
Krystian Jasina - co raz lepiej. Odnotowany strzał i kilka podań.
Patryk Cichoń - bezbłędnie.
Arkadiusz Giża - zdecydowanie na tak gdy gra w środku pola. Dziś jako lewoskrzydłowy.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.